PODSUMOWANIE LISTOPADA PLUS PLANY NA GRUDZIEŃ


  Ach ten Listopad!!! W tym roku Listopad był prawdziwie jesienno - wiosennym miesiącem. Tak, zdecydowanie to słowo: ,,wiosna'' jak najbardziej tu pasuje - był cudowny. Gdyby nie te ogołocone z liści drzewa, można by pomyśleć, że nadchodzi wiosna. Aż zaskakujące było to, jak świetnie czułam się w te ciepłe i słoneczne dni. Temperatura czasem przekraczała 20'C, pranie cudownie pachniało, wysuszone w takim ciepłym słonku, kwiaty w ogrodzie długo kwitły i zachwycały kolorami. Aż chciało się żyć!
  Jeśli cofnę się pamięcią do poprzednich lat, to przypominam sobie, że Listopad był dla mnie najbardziej przygnębiającym miesiącem w całym roku kalendarzowym. Krótkie, mroźne dni i ciemne poranki, powodowały u mnie smętne rozpoczęcie dnia. Wstawałam wcześnie, bo musiałam. ( Mamy i żony zawsze wstają wcześnie, nie ma się co oszukiwać, ale mamy co robić. Dla nas nie ma taryfy ulgowej. I dobrze, dzięki temu jesteśmy takie rozgarnięte.) Starałam się nie myśleć o złym samopoczuciu i skupiałam się bardziej na obowiązkach. Czas wtedy mijał mi szybciej i jakoś ten Listopad znienacka przemknął, a potem... przychodził Grudzień... i działa się magia!
  W tym roku w Listopadzie ( jak nigdy dotąd ) planowałam już Święta. A raczej wyobrażałam sobie jak będą wyglądały. Marzyłam o przytulnym, ciepłym i ozdobionym domku. O rodzinnych spacerach, wygłupach śnieżnych i zjeżdżaniu na sankach. O rodzinnych odwiedzinach i pysznych potrawach. No właśnie, a teraz czas na plany. Przecież mamy już początek Grudnia, a ja w ,,proszku''... plany i marzenia się realizuje, a nie o nich myśli.


DLACZEGO POTRZEBUJĘ PLANU?
  Nigdy nie należałam do osób w 100% zorganizowanych, ale wciąż nad sobą pracuję. Zauważyłam, że jeśli nie planuję i nie trzymam się danego planu, to w moim życiu nastaje chaos. Taki ogromny, nie do ogarnięcia! Nie wiem nigdy od czego zacząć, zabieram się za wiele rzeczy na raz. Zaczynam coś robić np: sprzątam salon, nie kończąc tego biorę się za następną rzecz, bo przypomniałam sobie, że np: trzeba wynieść i posegregować pranie w pralni, tez tego oczywiście nie kończę, zaczynam znowu robić coś innego i tak do końca dnia - obłęd!!! Tak oto, mam rozpoczęte mnóstwo prac, których nigdy nie kończę. To od zawsze była moja udręka, dlatego cieszę się, że znalazłam rozwiązanie i radzę sobie z nim nawet świetnie.


PLANY NA GRUDZIEŃ
  No i teraz coś co jest dla mnie najważniejsze w tym miesiącu. Zachować spokój i trzymać się planu. Nie wiem jak Ty, ale ja zawsze i odkąd pamiętam w Wigilię i już na tydzień przed nią dostawałam jakiejś ,, palmy ''. Tak bardzo chciałam, żeby wszystko było idealnie zrobione i na czas, że zamieniałam się w małego potworka, który skrzeczy na wszystkich i czepia się o wszystko. Dlatego postanowiłam, że w tym roku i w każdym następnym, będę miłą mamusią i kochającą, emanującą spokojem żoną. Dlatego plan jest dla mnie tak ważny. W tym roku dużo potraw zrobię przed Wigilią i po prostu je zamrożę, np: uszka i pierogi. Zawsze wychodziłam z założenia, że jak jest zrobione świeże to wszystkim będzie bardzo smakowało. I tak idąc przez lata tym torem myślenia w Wigilię zaharowywałam się stojąc od  rana przy garach. A wieczorem kiedy już siadaliśmy do wieczerzy, byłam tak bardzo wypompowana, że nic mnie nie cieszyło. Nawet nie miałam ochoty na jedzenie. Jak teraz tak o tym spokojnie pomyślę, to stwierdzam, że to była najgorsza głupota jaką w życiu robiłam. Myślę, że moje dzieci patrząc na taką wykończoną matkę miały wszystkiego dość. A wiesz skąd mi się to wzięło? Ja wyniosłam z domu taki stereotyp, moja mama wszystkie potrawy Wigilijne przygotowywała właśnie w ten dzień, więc i ja tak robiłam. Myślę, że nie jestem w tym sama, że wiele z nas tak ma. Najwyższy czas to zmienić i cieszyć się tym pięknym czasem z najbliższymi. Rozmawiałam ostatnio z mamą przez telefon na temat tej świątecznej gorączki, wiesz co usłyszałam od niej ? : ,, Córcia, ale ja już od lat uszka na Wigilię robię miesiąc wcześniej i mrożę. Potem gotuję i są tak smaczne jakbym je przed chwilą zrobiła. Już tak nie szaleję z gotowaniem, po co, szkoda zdrowia. Nie wiesz tego, bo od dawna już z nami nie mieszkasz i jakoś nigdy nie miałyśmy okazji o tym porozmawiać.'' -Szczęka mi opadła kiedy to usłyszałam. Okazuje się, że moja mama już dawno zmądrzała, a ja dalej po staroświecku wszystko przyrządzałam. Taki więc mam plan, wszystko co tylko się da, zrobię wcześniej. Na pewno dużo wcześniej kupie prezenty świąteczne i ładnie je zapakuje. Dokończę robić moje ozdoby i schowam je tak, żeby sie nie zniszczyły. Zaplanuje sobie jakie ciasta bede piekła i w jakie dni. Ważne jest dla mnie to, aby były świeże. Przygotuje mojej rodzince ubrania na Wigilie, żeby żadne z moich dzieci nie zastanawiało sie w jakiej kreacji wystąpić w ten ważny wieczór i żeby mój mąż miał idealnie wyprasowana koszule. Potrawy, które wymagają przyrządzenia na ostatnią chwilę, zrobię przed Wigilią i już. W dzień Wigilijny ugotuję tylko barszcz i kompot z suszu, potem tylko wszystko podgrzeję i będę miała mnóstwo czasu, aby udekorować stół i pięknie się wyszykować. Dużo wcześniej posprzątam i zrobię zakupy. Myślę, że dzięki temu nasze Święta Bożego Narodzenia będą przepełnione ciepłem i miłością... Czego też i Tobie życzę.

Pozdrawiam Cię serdecznie
Monika


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ZMIANY!!!-ZAPRASZAM CIĘ NA NOWY BLOG

PODSUMOWANIE GRUDNIA PLUS PLANY NA STYCZEŃ ORAZ ROK 2020